- Ta wizyta wydaje się być swego rodzaju wizytą ostatniej szansy przed dwoma ważnymi wydarzeniami przed nami - mówił o przylocie Fransa Timmermansa do Polski Bogusław Liberadzki.
Według gościa audycji "Sygnały dnia", napięta sytuacja między Komisją Europejską a polskim rządem może spowodować niebezpieczne konsekwencje. - Znaleźliśmy się w sytuacji niezbyt wygodnej dla obu stron, dlatego gdzieś tam padła wypowiedź polskiego rządu "więcej ustępstw nie będzie". Kolegium Komisji Europejskiej jednomyślnie wypowiedziało się - praworządność powinna być kryterium przy wypłacaniu środków wieloletnich ram finansowym 2021-2027, a to w tym momencie zaczyna być bardzo niebezpieczne - ocenił Liberadzki.
Według wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego, Frans Timmermans przyjeżdża do Warszawy w dobrej wierze. - Jego intencje są jak najbardziej szczere - powiedział.
Dopytywany o możliwe rozbieżności celów pomiędzy przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckerem a Fransem Timmermansem, Liberadzki nie pozostawił wątpliwości, że obaj politycy grają do jednej bramki.- Panowie działają razem. Zazwyczaj jest tak, że jeden z nich spełnia funkcję dobrego policjanta. Nie ma między nimi rozdźwięku. Może być jedynie różnica zdań, że pan Juncker mówi "spróbujmy jeszcze raz", a więc on (Timmermans - przyp.red.) próbuje jeszcze raz. On nie przyjeżdża dekoracyjnie - zaznaczył wiceprzewodniczący SLD.