– Za prąd musimy zapłacić dużo więcej, niż rok temu. Żądamy wyjaśnień od rządu - mówi wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela. Podkreśla, że za podstawowe zadania – oświetlenie ulic, szkół czy szpitali miasto musi zapłacić około dziewięć milionów złotych więcej, niż w 2018 roku.
Łódzcy samorządowcy podkreślają, że podawane przez nich kwoty wciąż są szacunkowe. Wiceprezydent miasta, Tomasz Trela nie ma jednak wątpliwości, że miasto będzie musiało zapłacić dużo więcej za energię elektryczną, niż rok temu. – Jak się to ma do obietnic premiera Morawieckiego, że nie będzie podwyżek za prąd? Wysłaliśmy do ministerstwa energetyki zapytanie w tej sprawie. Chcemy odpowiedzi, co mamy zrobić, żeby podwyżek nie było – mówi Trela przed kamerą TVN24.
Dodaje, że miasto odpowiedzi dotąd nie otrzymało. Milczy też - jak mówi Trela - grupa PGE, która dotąd miała nie podać taryf, na podstawie których wyliczane mają być koszty energii. - PGE twierdzi, że stawkę dostaniemy pod koniec marca. A więcej płacimy już teraz, od stycznia - mówi samorządowiec. Milionowe podwyżki – W ramach umów zawieranych przez Łódzką Grupę Zakupową, dzięki którym realizowane jest oświetlenie ulic, szkół czy szpitali trzeba będzie zapłacić około 9 milionów złotych więcej, niż rok temu. Dla porównania, w zeszłym roku łącznie musieliśmy wydać na ten cel 25 milionów, czyli podwyżka jest bardzo dotkliwa – zaznacza Tomasz Trela.