Szanowni Państwo,
Koleżanki i Koledzy,
nie sposób nie zacząć od osobistego wspomnienia: prawie dokładnie 20 lat temu zapisałem się do SLD; zapisywał mnie, początkującego wówczas nauczyciela akademickiego, doktor Całka z wydziału weterynarii. Na samym Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim było nas wtedy ponad 200 osób. 20 lat minęło, a ja wciąż należę do tego samego, uniwersyteckiego, koła.
Sojusz Lewicy Demokratycznej jest jednak inną partią niż był 20 lat temu.
Partią, która od tego czasu bardzo się zmieniła. Znajdujemy się w innym miejscu niż w chwili powstania. W miejscu szczególnie trudnym, niekomfortowym, w którym nikt z nas nie chciał się znaleźć, a większość – nie przypuszczała, że kiedykolwiek się w nim znajdziemy. Przez te lata zmieniła się też scena polityczna, inaczej uprawia się politykę, inaczej wreszcie wygląda nasze otoczenie: zdążyliśmy stać się nowoczesnym, zamożnym zachodnioeuropejskim społeczeństwem, które powoli przestaje mieć, i słusznie, kompleksy wobec innych państw Unii Europejskiej. To zresztą także, a może przede wszystkim, nasza zasługa.
Sojusz Lewicy Demokratycznej zmienił się, podkreślę to raz jeszcze. Mamy za sobą niełatwą biografię. Jesteśmy trochę prymusem z dobrego domu, któremu w pewnym momencie powinęła się noga, ale mimo wszystko zdał maturę. Przypominam, że jako jedynej partii pozaparlamentarnej w III Rzeczpospolitej udało nam się zdobyć w wyborach powszechnych wynik, który daje gwarancje powrotu do Sejmu. To taka nasza mała matura zdana w październiku 2018 r.
Gdy patrzę na twarze zgromadzonych tu osób, to widzę ludzi, z których osiągnięć, sukcesów możemy być dumni. Mamy jako partia wielki dorobek:
- wprowadziliśmy Polskę do Unii Europejskiej,
- wyprowadziliśmy kraj z największego od początku transformacji systemowej kryzysu gospodarczego, który zostawiła nam w spadku prawica,
- umocniliśmy naszą pozycję w NATO,
- a w czasach, gdy zasiadaliśmy w ławach opozycji, byliśmy jedynym głosem w parlamencie, który bronił praw kobiet, który bronił praw mniejszości. 10, 15 lat temu nasi dzisiejsi koalicjanci nie pojawiali się na manifach, nie brali udziału w „Czarnym proteście” i nie chodzili w paradach równości.
Czy tę historię, czy te doświadczenia da się jakoś zamknąć, podsumować? Myślę, że tak. Przez te 20 lat podejmowaliśmy wyzwania czasów, robiliśmy to skutecznie i robimy to nadal. To wyznacza sens naszej obecności na scenie politycznej. I sens ten jest dzisiaj dokładnie taki sam, bo:
- w czasach, gdy z naruszania Konstytucji, którą przygotowało wiele osób obecnych na tej sali, partia rządząca uczyniła podstawowe narzędzie sprawowania władzy;
- w czasach, gdy partia ta krok po kroku wyprowadza nas z Unii Europejskiej, do której wprowadzał nas premier Leszek Miller, prezydent Aleksander Kwaśniewski i minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz;
- w czasach, gdy jak nigdy zagrożone są prawa kobiet i wszelkich mniejszości: religijnych, wyznaniowych, narodowościowych, etnicznych, seksualnych;
w czasach tych SLD podejmuje najważniejsze wyzwanie naszych czasów: obronę demokracji, Konstytucji i obecności Polski w Unii Europejskiej. To są wartości, wokół których powstało SLD, i których dzisiaj musimy bronić.
Dlatego pamiętając o własnej tożsamości, o własnej historii idziemy w wyborach do Parlamentu Europejskiego, w wielkiej koalicji, w Koalicji Europejskiej.
Dlaczego?
Bo daje ona szansę na pokonanie partii, która z rozmysłem niszczy nasze państwo, państwo, które SLD i jego ludzie budowali przez ostatnie 30 lat. W ten sposób pokazujemy, że SLD jest Polsce potrzebne i będzie potrzebne przez kolejne lata.
Przemównie sekretarza generalnego SLD Marcina Kulaska z okazji 20-lecia SLD.