Leszek Miller komentując w „Faktach po Faktach” wynik wyborczy PiS zauważył, że duży wpływ miało na niego wystawienie znanych nazwisk, w tym kilku urzędujących ministrów. - Być może okaże się, że ta grupa, która ma jechać do Brukseli, ostatecznie nie pojedzie. Te nazwiska jednak pociągnęły listę PiS-u. Okazuje się, że silne nazwiska, znane nazwiska, nazwiska symbole, one w takich wyborach odgrywają niesamowitą rolę. I ludzie PiS-u po to tam startowali, żeby osiągnąć ten efekt - mówił w TVN24.
- Mam uczucie niedosytu, dlatego że sądziłem, że różnica między mniejsza. Zakładałem, że PiS wygra jednym punktem procentowym, jednym mandatem, a siedem punktów to dużo. Za dużo, mówiąc szczerze - powiedział były premier, według którego "trzy powody, dla których PiS wygrał, (...) to transfery socjalne, Kościół i propaganda".