PE był miejscem burzliwego spotkania europarlamentarzystów z Przewodniczącym Rady Europejskiej, Donaldem Tuskiem. Towarzyszył mu – w imieniu Przewodniczącego Komisji Europejskiej, Jeana Claude’a Junckera – Marosz Szewczovicz. Tematem były ostatnie decyzje Rady Europejskiej dotyczące obsady instytucji europejskich.
Rada Europejska i osobiście Donald Tusk zostali mocno skrytykowani przez Europejską Partię Ludową i przez grupę Socjalistów i Demokratów.
Europejska Partia Ludowa zarzuciła D. Tuskowi, że kierowana przez niego Rada zlekceważyła zwyczaj wyboru spośród spietzenkandydatów wskazanych przez Parlament Europejki. Miast wybierać spośród tzw. kandydatów wiodących, uzgodnionych przez wszystkie grupy PE, Rada Europejska próbuje narzucić swoje rozwiązania i własnych kandydatów, łącznie z przewodniczącym i wiceprzewodniczącymi Komisji Europejskiej, co oznacza przekroczenie jej uprawnień.
Donald Tusk usłyszał nawet, że jeśli art. 7 Traktatu Lizbońskiego dotyczyłby również Rady Europejskiej, to można by wszcząć wobec niej postępowanie za łamanie zasad praworządności. Opinię tę wypowiedział wiceprzewodniczący grupy Europejskiej Partii Ludowej, pan Gonzales Pons z Hiszpanii.
Krytykowano Radę także – również Donalda Tuska personalnie – za to, że nie zadbał, by w przyszłym gronie kierującym Unią znalazł się reprezentant Europy Środkowo-Wschodniej.
– Pięć lat temu pana uczyniliśmy reprezentantem tego regionu, a pan teraz o to się nie zatroszczył.
Zakomunikowano również Donaldowi Tuskowi, że grupa EPL nadal uważa, że jej przewodniczący, Manfred Weber, jest najlepszym kandydatem na przewodniczącego Komisji Europejskiej, niemniej poprze kandydaturę pani Ursuli von der Leyen.
Nasza grupa polityczna – Socjalistów i Demokratów – również negatywnie ocenia zakres interwencji Rady Europejskiej i przekroczenie przez nią jej kompetencji. Stoimy na stanowisku, że Unią Europejską powinni rządzić ludzie poprzez wybranych przez siebie posłów do Parlamentu Europejskiego. Trzeba szanować kompetencje PE, gdyż on reprezentuje obywateli Unii. Jakiekolwiek narzucanie, czy wyznaczanie przez Radę kandydatów do pełnienia najważniejszych funkcji, wskazywanie, kto miałby być przewodniczącym PE, są nie do przyjęcia.
Warto podkreślić, że Donalda Tuska nie krytykował w swoim wystąpieniu prof. Ryszard Legutko z Prawa i Sprawiedliwości.
Można powiedzieć, że w tym wypadku, zastępując kandydaturę Franza Timmermansa kandydaturą pani von Leyen, Donald Tusk z wroga nr. 1 PiS, stał się jego sprzymierzeńcem i krytyce nie podlega, mimo, że skonfliktował Parlament Europejski z Radą Europejską.
Prof. Bogusław Liberadzki, eurodeputowany SLD