Nie 10 mld, jak mówiono początkowo, a 100 mld. Euro ma wynieść „mechanizm sprawiedliwej transformacji”, znany jako „Europejski Zielony Ład”.
Sztandarowy projekt nowej Komisji Europejskiej – walkę ze zmianami klimatu - jej przewodnicząca Ursula von der Leyen, nazywa przełomem porównywalnym z pierwszym lądowaniem człowieka na księżycu.
Zakłada się, że do 2030 roku emisja CO2 zostanie ograniczona do 50-55 proc. natomiast w roku 2050 Europa ma osiągnąć neutralność klimatyczną.
Frans Timmermans, który jako pierwszy wiceprzewodniczący KE odpowiada za powodzenie projektu, dodaje:
- Naszą odpowiedzialnością jest uczynienie transformacji sprawiedliwą społecznie, by nikogo nie porzucać w tyle w ramach realizacji „Zielonego Ładu”.
Chodzi o to, by krajów takich jak Polska, których gospodarka w decydującym stopniu oparta jest na kopalnych źródłach energii, przede wszystkim na węglu, nie obarczyć kosztami nie do uniesienia.
Na razie, jak słyszymy, planuje się przeznaczyć na wsparcie „zielonej transformacji” 100 mld. Euro, plus tanie kredyty bankowe. To dobrze, to rzeczywiście duże pieniądze. Warto jednak dodać, że według wyliczeń naszej grupy politycznej – Socjalistów i Demokratów – suma ta powinna wynosić ok. 260 mld. Euro. Zatem 100 mld. to obiecująca suma, dziesięć razy większa niż początkowo słyszeliśmy, ale to mniej więcej dwa i pół raza za mało, żeby „zielona transformacja” rzeczywiście była – jak obiecuje komisarz Frans Timmermans - sprawiedliwa.
Prof. Bogusław Liberadzki, eurodeputowany SLD