Komisja Europejska pracuje teraz nad europejską płacą minimalną, ale według jej założeń ma ona stanowić pewien stały procent nie średniej, lecz mediany. W Polsce to spora różnica – bo średnia to 5,5 tysiąca, a mediana to według danych GUS około 4,1 tysięcy złotych brutto. Średnią lub więcej zarabia około jednej trzeciej Polaków w firmach powyżej 9 zatrudnionych, medianę z definicji zarabia połowa. No i zdaniem Komisji ta minimalna powinna wynosić 60 procent mediany – to jest troszkę więcej niż to, co mamy w Polsce dzisiaj, i sporo mniej, niż obiecał PiS.
Płaca minimalna, jeżeli ją podnieść, pcha w górę wszystkie płace – jak się podwyższy woźnemu, to nauczycielka też musi dostać, bo pójdzie pracować gdzie indziej. W efekcie będzie przyspieszać inflacja, bo będą rosły żądania płacowe, a sytuacja na rynku jest trudna dla pracodawców – nawet ukraińscy pracownicy domagają się coraz wyższych wynagrodzeń. Dlatego jestem zwolennikiem płacy minimalnej, bo ona tworzy siatkę bezpieczeństwa, ale powinno się stosować zasadę jej związku z medianą. Także dlatego, żeby nie była zależna od politycznych kaprysów władzy.
Marek Belka, eurodeputowany
Krytyka Polityczna, 10 marca 2020 r.