Przy ratunkowym wsparciu gospodarki zapomnijmy o wszelkich dotychczasowych limitach i schematach. Jesteśmy na wojnie z wirusem, a przy okazji musimy uratować firmy i ich pracowników
Na pewno oczekujemy od rządu, ale także NBP, przede wszystkim dostarczenia płynności i stworzenia warunków przeżycia tego kilkutygodniowego, a może nawet kilkumiesięcznego okresu. Niby na świecie płynności jest jak lodu, ale niekoniecznie tam gdzie powinna.
Co do propozycji prezesa NBP dotyczącej obniżki stóp - oczywiście, że w takiej sytuacji nie ma co grymasić, bo to nie przeszkodzi, ale i nie pomoże firmom. Ważne, żeby bank zaproponował bez zwłoki i na dobrych warunkach linie kredytowe dla banków komercyjnych, ale zastanawiam się też głośno, czy nie powinien iść w kierunku dotąd nie do pomyślenia. Ale skoro mamy taką wojenną sytuację to może powinien nawet otwierać linie kredytowe dla większych firm?
Myślę o tych działaniach, mając w głowie jakie mogą być wyniki gospodarki w kolejnych miesiącach. Pierwsze wyniki za marzec nie będą katastrofalne, ale za kwiecień i maj "przykryjemy się nogami". I nie ma co dyskutować, bo jak się okazuje "czarny łabędź" to nie tylko wyobraźnia Nicholasa Taleba, ale rzeczywistość.
Ten kryzys niesie niebezpieczeństwo dla bardzo wielu mikro i małych przedsiębiorstw, które po prostu mogą zniknąć. O nich dziś trzeba szczególnie pomyśleć.
Marek Belka, eurodeputowany