W dobie kryzysu gospodarczego ratujmy pracowników przed zwolnieniem a firmy przed upadkiem, to jest nasz priorytet. W tych trudnych czasach nikt nie może pozostać sam! Polska też nie jest osamotniona, jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, która min. zaoferowała nam 32 mld złotych pomocy na walkę ze skutkami epidemii koronawirusa.
Przy ratunkowym wsparciu gospodarki zapomnijmy o wszelkich dotychczasowych limitach i schematach, nie myślmy o deficycie, ale o tym jak uratować firmy i ich pracowników.
Oczekujemy od rządu, ale także od NBP, przede wszystkim dostarczenia płynności przedsiębiorstwom i stworzenia warunków przeżycia tego kilkutygodniowego, a może nawet kilkumiesięcznego okresu kryzysu związanego z koronawirusem. Ważne, żeby Narodowy Bank Polski zaproponował bez zwłoki i na dobrych warunkach linie kredytowe dla banków komercyjnych.
Rząd Mateusza Morawieckiego przedstawił swój program, ale jest w nim wiele niedomówień.
Lewica mówi jasno i konkretnie:
Nie zgadzamy się na obcięcie pensji pracownikom, co proponuje rząd!
W przedsiębiorstwach dotkniętych kryzysem państwo - wzorem Danii - może przejąć finansowanie 75% wynagrodzeń pracowników do średniej krajowej. Warunek udzielenia pomocy jest gwarancja, że firma przez ten okres nikogo nie zwolni.
W przypadku firm najciężej dotkniętych możliwość czasowego bezpłatnego kredytowania przez państwo całości kosztów zatrudnienia.
Dla pracowników na śmieciówkach i wypchniętych na samozatrudnienie wsparcie na poziomie 100% minimalnego wynagrodzenia.
Współfinansowanie opłat stałych dla mikroprzedsiębiorstw, takich jak prąd, gaz, leasing, najem.
Ustawowe zawieszenie spłacania kredytów na przynajmniej 3 miesiące.
Rząd obiecał niskooprocentowane kredyty dla przedsiębiorstw. To nie wystarczy. Takie kredyty dla małych i średnich przedsiębiorstw powinny być oprocentowane na poziomie 0%.